NOWA” – DOPISANA HISTORIA ODBUDOWANEJ KAPLICY MATKI BOŻEJ PSZOWSKIEJ PRZY UL. PSZOWSKIEJ W KOKOSZYCACH. Część pierwsza.

Nowa” historia kaplicy – to po prostu dalszy ciąg historii tejże kaplicy, kolejny jej fragment będący kontynuacją zapisków historycznych.

Wpierw „Stara” historia wiekowej kaplicy pw. MB Pszowskiej, przedstawiona z sentymentem w wielkim skrócie. Kaplica ta, to ważny sam w sobie zabytek religijny. Tym bardziej dla naszej wspólnoty jest prawdziwym skarbem kultury duchowej, który wrósł w pejzaż naszej miejscowości. Cenią go parafianie tak z Pszowa, jak i z Kokoszyc. Przez wieki byliśmy przecież jedną parafią. Ale to na terenie naszej dzisiejszej, odrębnej już parafii zrodziła się historia - przywiezionego przez pielgrzymów ówczesnej parafii pszowskiej - obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej kupionego w Częstochowie, aby zagościł w murach świątyni. Kaplica na przestrzeni minionych lat przeszła trudne czasy polityczne i opiekuńcze. Najpierw okupacja niemiecka, później lata powojenne. Pomimo przeprowadzanych co jakiś czas doraźnych remontów, jej wiek oraz warunki atmosferyczne zrobiły swoje. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia tej kaplicy, które posiadam, zrobione w ostatnich latach tuż przed remontem. Mówiły same za siebie. Widok zniszczonej kaplicy rodził bardzo negatywne odczucia i smutek. Szczególnie, że znajduje się ona w przestrzenie publicznej przy głównej trasie z Wodzisławia do Pszowa, gdzie każdego dnia przetaczają się setki, a może i tysiące samochodów. Było już jasne, że nie może tak wyglądać wizytówka naszej parafii. Remont generalny był tylko kwestią czasu.

Decyzję o remoncie podjął proboszcz naszej parafii ksiądz Adam Zakrzewski mając nadzieję, że przy pomocy sponsorów i parafian uda się uratować ten ważny obiekt, który służyć będzie kolejnym pokoleniom przez następne co najmniej 100 lat i więcej. Pragnę podkreślić duże zaangażowanie księdza proboszcza polegające na załatwianiu potrzebnej dokumentacji, pozwoleń w wielu urzędach, począwszy od zamówienia projektu i obecność w tych sprawach, które wymagały jego decyzji. Z kolei sam proboszcz podkreśla, ze we wszystkich tych poczynaniach uczestniczył kierownik budowy, nasz parafianin pan Piotr Nowak. On to koordynował wszelkie działania i czuwał nad wszystkim z wielkim zaangażowaniem, a szczególnie nad właściwym postępem prac. Sprawy te były dynamiczne, wymagały wciąż nowych ustaleń w zmieniającej się sytuacji obiektu. Potrzebne były ciągłe konsultacje z wykonawcami robót i decydentami w kwestiach budowlanych, prawnych czy konserwatorskich. O wszystkim byli informowani parafianie. W końcu to oni i tylko oni zostali fundatorami odbudowy tegoż dzieła.

Wciąż zastanawiam się jak to się stało, że kaplica pw. Św. Jana Nepomucena na ulicy Oraczy została wpisana do rejestru zabytków kultu religijnego i wpisana do rejestru konserwatora wojewódzkiego, natomiast kaplica 1722 – nie. Jakie kryteria zostały zastosowane? Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć, gdyż miałem wgląd tylko w dokumentację kaplicy przy Oraczy (obecnie znajduje się archiwum na probostwie). Kaplica 1772 została jedynie wpisana do gminnej ewidencji zabytków na podstawie par. 56 ust. 3 miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Wodzisławia Śl. Cdn.

Wspominam jak przy remoncie kaplicy Św. Jana Nepomucena musiałem przed remontem uzyskać wpierw zgodę konserwatora wojewódzkiego, co nie było łatwe. Potem musiały być zachowane nawet najdrobniejsze elementy sprzed lat, dotyczyło to zabudowy wewnętrznej i wewnętrznej. Nie można było niczego zmieniać, albo używać dowolnych struktur materiałowych. Oczywiście miało to wpływ na koszty remontu i wydłużyło w czasie wykonywane prace. Mówiąc najkrócej: była to istna droga przez legislacyjno-formalną mękę. Myślałem, że przy naszej kaplicy 1722 było nieco łatwiej, ale jak się okazało po rozmowie proboszczem, od chwili zgłoszenia faktu istnienia takiego zabytku, zaczęły nas obowiązywać podobne procedury, co przekładało się na wytyczne konserwatora zabytków. Radosną rzeczą było to, iż Pani konserwator Magdalena Łabuz wykazała się nie tylko profesjonalizmem w swojej pracy, ale i życzliwością, i wielką pomocą wynikającą z miłości do zabytków.

Po skompletowaniu wymaganych dokumentów prace rozpoczęły się jesienią 2018 roku. Po kilku dokładnych oględzinach zewnętrznych i wewnętrznych fachowcy przystąpili do usunięcia odpadających tynków. W czasie dalszych prac mury kaplicy zaczęły się osuwać, co groziło zawaleniem się całego obiektu. Decyzją nadzoru budowlanego trzeba było natychmiast przerwać remont. Czekano zatem cierpliwie na dalsze decyzje ekspertów budownictwa, którzy po stosownych ekspertyzach podjęli decyzję, że obiekt może być jedynie odbudowany, bo remont niestety nie jest już możliwy. Wobec tych okoliczności sprawy wróciły ponownie do wojewódzkiego konserwatora zabytków i jego decyzją odbudowa musiała ukazać zachowane materiały pierwotne wykorzystane przy odbudowie. Uwzględniono to w kolejnym projekcie, który trzeba było zamówić. Nowy projekt uwzględniał ponadto odtworzenie zamurowanych bocznych okien w których przewidziano umieszczenie witrażów z zachowaniem elementów ornamentu, który cudem przetrwał w zniszczonym witrażu pierwotnym, więc można go było odtworzyć. Decyzją proboszcza z okien odbudowanej kaplicy spoglądają dziś na nas Matka Boża Pszowska, Bł. Kard. Stefan Wyszyński i Bł. Ks. Jan Macha. Dzisiaj cieszymy się, że dzieło odbudowy zostało dokończone i czekamy na poświęcenie kaplicy zaplanowane na 10 października 2021. Cieszy też fakt, że pomagali w tym parafianie wyszczególnieni na osobnej liście dobroczyńców. Wielu z nich nie chciało żadnej zapłaty za wykonaną pracę pozostając anonimowi. Niewątpliwie warto było podjąć te wszystkie trudy, aby teraz cieszyć odrodzoną maryjną kaplicą. Być może docenią to też ci, którzy zamieszkają tu po nas.

Władysław Szymura

Dziękuję serdecznie panu Władysławowi Szymurze za to, że tak wiernie i skrupulatnie pielęgnuje pamięć o wydarzeniach naszej społeczności, w tym historii parafii. To jego prawdziwa pasja. Dobrze, że swoich zapisków historycznych nie chowa do szuflady, ale się nimi dzieli. Sam z nich korzystam. Poznając życie przodków, którzy pozostawili po sobie tak wiele: kościół i kaplice, cmentarz, nasze i przykościelne domy, kompleks budynków w parku (prawdziwa perełka), no i zasadzili piękne dęby! Panie Szymura! Życzę Tobie i Rodzinie wiele zdrowia w diamentowym stanie i proszę nie odkładać pióra/myszki. Szczęść Boże! Ks. Adam Zakrzewski