Zwracam się do Was z gorącym apelem mającym charakter prośby i tylko prośby. Jeśli to możliwe zabierzcie proszę zużyte znicze do domu (te czyste i suche) i wyrzućcie je do swoich pojemników na plastik i szkło. Z góry dziękuję tej grupie parafian, która zrozumiała tę prośbę i w ten sposób będzie chciała pomóc parafii w znoszeniu ogromnych kosztów.
Prośby tej nie kieruję do osób starszych chodzących pieszo dla których problemem będzie taskanie ciężkiego szkła o sporej wadze, choć trochę mniejszej niż nowe znicze. Wiem jednak, że wielu z nas podjeżdża na cmentarz samochodami i niewielkim problemem byłoby zabrać do domu w reklamówce znicze i plastikowe kwiaty. Oprócz tego wysiłku nikt nie wyda dodatkowych pieniędzy, gdyż wywóz tych naszych śmieci jest już opłacony ryczałtem do kasy miasta. Dodam, że miasto absolutnie nie dotuje cmentarza parafialnego, mimo że chowa się tutaj mieszkańców Wodzisławia Śląskiego, a nie tylko wierzących i praktykujących, czy tylko katolików. W różnych miastach te kwestie są różnie rozpatrywane. Tym czasem opłaty za wywóz śmieci cmentarnych rosną tragicznie. Rośnie przede wszystkim ilość zużytych kwiatów i zniczy – nawet tych przygotowanych do wymiany wkładów. Cena wywozu elementów plastikowych niedegradowanych będzie wzrastać. Jak temu zaradzić? No właśnie dlatego m.in. kieruje do Was tę prośbę. Nie kieruje jej do ludzi rzucających hasło: w XXI wieku śmieci trzeba zabierać do domu? Odpowiadam: nie trzeba, ale można – biorąc pod uwagę powyższe. Trzeba też na nowo przypatrzeć się nagminnie wystawianym umowom przestawianym proboszczowi, w to umowach, a nawet rachunkach cena grobowca/pomnika (niestety w porozumieniu z kupującym) jest zaniżany nawet o przeszło 50%. Zdarza się, że osoby wykonujące prace przy grobie robią to bez pozwolenia administratora, a nawet uprzedzenia, często zostawiając po sobie gruz bez ponoszenia kosztów wywozu. Jeśli będzie trzeba, podwyższymy opłaty cmentarne (od dawna funkcjonujące na wielu cmentarzach) lub wprowadzimy opłaty za wywóz śmieci. Prawda jest taka, że opłaty te stoją przez lata w miejscu, a parafialna chłodnia w kostnicy jest dla parafian darmowa. Zaś cmentarz jest dotowany z budżetu parafialnego, bo nie może się sam utrzymać. A może trzeba by ustanowić osobne taryfy dla wiernych utrzymujących regularnie parafię i dla tych, których nie obchodzą te sprawy. Czas pokaże co uda nam się wspólnie ustalić i wprowadzić w życie. Czas pandemii niewątpliwie przyśpieszył potrzebę tych reform. Rada parafialna niech się przygotuje do tych tematów, a my porozmawiajmy o tym w domach. Dziękuję za uwagę, a kto chce może przeczytać post scriptum luźne refleksje na powyższe tematy, które nie wchodzą w materię ogłoszenia i wystosowanej do wiernych prośby.
P.S. Od kilku lat na naszych oczach zmienia się sposób troski o zmarłych w zewnętrznym wyrazie Ich czci i pamięci poprzez przystrajanie grobów. To prawda, że obok modlitwy, przystrajanie grobów jest stare jak świat. Jednak forma tego wyrazu czci zmienia się z roku na rok poprzez ilość stawianych na grobach zniczy i kwiatów z niespotykaną dotychczas częstotliwością. Ciekawe jest to, że im więcej mówi się o ekologii, tym więcej jest na cmentarzach plastiku. Na te zmiany kulturowe w postawie osób wierzących lub tylko nawiedzających groby mają niewątpliwie wpływ zmiany cywilizacyjne i klimatyczne, a nawet można by powiedzieć, że również takie kwestie jak zamożność, czy gust współczesnych. Już dawno minęły czasy, kiedy znicz postawiony na grobie poza początkiem listopada był wyjątkiem. Absolutnie nie oznaczało to mniejszej czci i uboższej modlitwy za zmarłych. W świecie ludzi wierzących zawsze troszczono się o to, by postawienie znicza nie załatwiało potrzeby troski o zmarłych. Akcentowano modlitwę, msze za zmarłych, ofiarowaną za nich Komunię św. Nie do pomyślenia było stanąć nad grobem bez mszy we Wszystkich Świętych. Wierni po sumie chodzili nad grób bliskich, tym bardziej, że cmentarze były często blisko kościoła. Niekiedy, podkreślam niekiedy stawiano znicze, lecz zawsze się modlono. Tak jest po dziś w wielu naszych rodzinach, za co Bogu niech będą dzięki. Zmieniło się to, że obok kwiatów prawdziwych i sztucznych, na grobach stawiamy dziesiątki zniczów, a w skali cmentarzy dziesiątki tysięcy zniczów. Można odnieść wrażenie, że stosuje się zasadę im więcej tym lepiej. Co roku jest ich więcej i co więcej stawiane są calutki rok z mniejszym lub większym natężeniem. Okresem szczególnego natężenia zapalanych światełek jest już nie tylko listopad, ale Boże Narodzenie, Wielkanoc i jeszcze inne okazje jak np. okres tuż po pogrzebie. Tej starej tradycji w nowej formie po względem ilościowym sprzyjają bezśnieżne zimy. Śnieg nie leży na gronach cztery miesiące, lecz góra cztery tygodnie. Potężny asortyment zniczy jest w propozycji sklepów przez cały rok, a lepsza kondycja finansowa pozwala ich kupić jeszcze więcej i więcej. Kwestie gustu należy raczej pominąć, bo na temat gustu nie dyskutuje się, i słusznie. Niekiedy kilka zniczy na grobie może być odczytanych jak wynik biedy, skąpstwa, a może i małej miłości do zmarłego. Podobnie jak nie dyskutuje się na temat stawianych pomników i każdy ma tutaj wolną rękę i może dać wyraz modzie i swemu gustowi. Nie bez znaczenia jest stopień zamożności. A na pomnikach coraz większe pole na las płomieni, które nie śmią zagasnąć. Dobrze, że powyższe refleksje tylko troszeczkę dotyczą kwestii moralnych, bo są raczej znakiem zmieniających się czasów i zwyczajów. Wielu jest świadomych, że mówienie o ekonomii w takich tematach to rodzaj szaleństwa poprzez narażanie się na krytykę. Sytuacja zmieniłaby się, gdyby w cenie znicza była zawarta cena jego utylizacji. A tak, to problem parafii, nie mój. I problem tych co się z parafią utożsamiają – niech płacą…, chciałoby się dodać.